poniedziałek, 11 lutego 2008

Ciężki dzień.

Dzisiejszego dnia postanowiłem trochę się pokatować. Wstałem wcześnie i pojechałem do lasu na kabaty by potrenować siłowo na ścieżce zdrowia. Trening rozpocząłem od truchtu z metra do lasu. Będąc na miejscu rozgrzałem ręce bo dziś postanowiłem katować tylko górne partie. Najpierw zacząłem od serii gibonów na drabinkach. Później przechodziłem na ugiętych rękach po każdym szczeblu drabinek. Chwila odpoczynku po którym zrobiłem serie ćwiczeń na dolne partie pleców. Jeszcze było mi mało więc zrobiłem francuskie pompki. Przeniosłem się na drążek. Najpierw podciągałem się normalnie ręce na szerokość barków po każdej serii robiłem parę planche i tak na zmianę. Trening w lesie zajął 2 godzinki. Później dla zabicia czasu postanowiłem przejść się z kabat na Imielin. W drodze na Szolca zahaczyłem o drzewko i trochę się pobawiłem na nim. Choć brakowało już sił w rękach trening trwał dalej. Na Szolcu oblegałem głównie bramkę i robiłem planche resztkami sił. Musiałem odpocząć więc siedziałem na murku i czekałem na resztę i trochę potrenowaliśmy technicznie przez jakieś 3-4 godziny. Ogólnie był to ciekawy i wyczerpujący dzień dla mięśni. Lecz chciałem dziś sprawdzić ile może wytrzymać moje ciało teraz po pół rocznych treningach siłowych. Jestem zadowolony z tego dnia i tego co potrafi moje ciało. Wiadomo siła ani Progress sam nie przyjdzie więc trzeba trenować. Po powrocie do domu czekał obiadek i ciepła kąpiel.:P Jestem ciekaw jak będę się czuł rano.

Chleboo.

Brak komentarzy: